www.bikeklub.za.pl

MarcinCBR

piekny dzien, zajebista pogoda, a tu pech. Zaczelo sie niewinnie, bo padl akumulator zniewiadomego powodu, po tym jak juz jezdzilem tego dnia... Ale dobra niech mu bedzie, naladowalem i jest ok. Ale pozniej sie przejechalem i po 15km jak juz do jednego znajomego dojezdzalem lancuch pekl... Pewnie zakuwka wyskoczyla... To juz sie idzie wkor*. Dopchalem do kumpla ze 150metrow i czeka, jutro powinienm miec zakuwke i bedzie git. Mam nadzieje.
Mi nic sie nie stalo, lancuch gdzie sie zaklinowal przy przedniej zebatce, mam nadzieje ze nie narobil szkod od srodka, Od zewnatrz lancuch walnal w tablice ktora troche zagial i lampe, na szczescie tablica z amortyzowala uderzenie i lampa cala, tyle ze troszke porysowana...
Korwa starczy juz tego pecha w pizdu...

MarcinCBR

no zapomnialem dodac ze lecialem kolo 100km/h

tomekzx9r

Miałeś stary szczęście ja miałem podobny przypadek lece swoją starą kawą gpx 600 nagle trach łańcuch pękł mało tego wkręcił się koło no i szlif szczęście że niska prędkość ok 80 i nie ruchliwa droga w kierunku pionek pare obtarć na ciele moto bok do malowania Ale to to jeszcze nic moja stara porządna MZ ETZ 250 najechane 1500 km świerzo kupiona prawie nówka jade zrobić przegląd do rejestracji do zwolenia jade przez wieś ładny zakręt ale zarośnięty krzakami wchodze w niego a tu maluch nic nie dało się zrobić CZOłóWA MZeta wbiła się w malucha jak siekiera w drewno ja przeleciałe m nad moto rozbiłem szybe w malcu pogiołem dach ina plery moto skasowany ja 2tygonie jak by mnie ktoś zjadł i wypluł doszedłem do siebie wymieniłem przód w MZ i znowu jazda

MarcinCBR

Widze ze Ty stary wyjadacz jestes Smile

I widze ze faktycznie mialem farta, bo mi lancuch sie ciagnal z pol metra od zebatki po asfalcie... fart w nie farcie...

tomekzx9r

śmigało się troche to i przeżyło sie troche ale oby takich przeżyć jak najmniej pozdrowienia dla wszystkich motocyklistów

MarcinCBR

jak pech to pech, na calej linii... bylem w jastkowie po zakuwke, to nie mial ale dal inna ktora powinna pasowac... bo inni tez brali i nie zwracali... Jak wrocilem to rozebralem boczek co by dostac sie do przedniej zebatki gdzie sie lancuch zaklinowal i patrze a tu oslona zebatki peknieta... ale nie bylem zly, moglo sie zdarzyc to duza sila byla... dobra patrze na lancuch na paru ogniwach tam lekko zdarty ale to praktycznie nic... kolo odkrecilem i przyblizylem co by latwiej bylo lancuch zlaczyc, wyjmuje zakuwke. Wkladam w lancuch a tu nic nie wystaje z drugiej strony... i wtedy sie zdenerwowalem i mi raczki opadly... I pozostalo mi tylko kombinowac przyczepke i przyprowadzic od kumpla do domu do garazu... Cale szczescie juz bez przygod przyczepkowych... Wtajemniczeni wiedza o co chodzi Smile

.

Po prostu jak pech to pech... na calego...